Uroczystość rozpoczęła się mszy św. w intencji ofiar Katynia i Sybiru w kościele oo. Dominikanów. Stamtąd, w asyście wojska i innych służb oraz Orkiestry Reprezentacyjnej Sił Powietrznych, uczestnicy wydarzenia przeszli pod Pomnik Katyński w Ogrodzie Zamkowym. Monument upamiętnia ponad 25 tysięcy polskich jeńców zamordowanych w Katyniu oraz półtora miliona Polaków wywiezionych na Sybir i stepy Kazachstanu, gdzie znaczna część z nich poniosła śmierć.

- Każdego roku w Dniu Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej jesteśmy tutaj, pod poświęconym im pomnikiem - aby oddać hołd bestialsko zamordowanym i zaświadczyć swoją obecnością, że pamiętamy - mówił podczas uroczystości Wojciech Jankowiak, wicemarszałek Województwa Wielkopolskiego. - Tak jak my w Poznaniu, spotykają się dziś ludzie w całej Polsce, połączeni wspomnieniem ofiar stalinowskiego terroru, a często bólem po najbliższych. Pomimo upływu czasu, ta rana wciąż krwawi, bo najlepsi przedstawiciele polskiego narodu, nie zginęli z bronią w ręku na polu bitwy, jak żołnierze. Ich bestialsko zamordowano. Zbrodnia, której symbolem stał się Las Katyński, nie była wynikiem szaleństwa. Popełniono ją z nienawiści i strachu przed elitą narodu, który Stalin chciał zniszczyć. Zniszczyć za przegraną wojnę, brak pokory, za Polskę w sercu - wszędzie i zawsze - podkreślił wicemarszałek województwa.

O dawnych wydarzeniach mówili też podczas uroczystości przedstawiciele rodzin zamordowanych.

- Miała to być zbrodnia doskonała i zbrodnia skuteczna, a jednak opatrzność inaczej pokierowała wydarzeniami. Dokładnie dzisiaj mija 75 lat od momentu, gdy świat usłyszał o fakcie odkrycia zbiorowych mogił w Lasku Katyńskim. Było to 3 lata po jej popełnieniu. Dziś jest to narodowy dzień pamięci - wspominała Dobrochna Konrad, wiceprezes Stowarzyszenia Katyń.

Podczas uroczystości w Ogrodzie Zamkowym rozbrzmiała pieśń "Marsz Sybiraków". Po wspólnej modlitwie za poległych i pomordowanych, przedstawiciele władz, związków kombatanckich, służb mundurowych i innych organizacji złożyli kwiaty pod pomnikiem.

Anna Jarmuż/biuro prasowe