Dla prokuratorów byłem tylko kolejną rubryką, wynikiem, którym będzie można się pochwalić w rocznym sprawozdaniu. Nic nie obchodziło ich to, że złamali mi życie. Chcę, żeby za to zapłacili. Wystarczy złotówka, a będę szczęśliwy – mówi były policjant niesłusznie oskarżony przez prokuraturę o współpracę z półświatkiem.
Maciej Stańczyk: Ile lat przepracował pan w policji?
Marek Kolasiński: Dwadzieścia. Ostatnio byłem kierownikiem komisariatu, pracowałem również na dyżurce. Przez te dwadzieścia lat służby nie było do mnie żadnych zastrzeżeń, nie otrzymałem nawet jednej nagany. Zawsze cieszyłem się dobrą opinią, działałem w związkach zawodowych, miałem zaufanie przełożonych i kolegów z pracy. I nagle.
Co nagle?
W styczniu 2010 roku dostałem wezwanie do prokuratury. W charakterze podejrzanego.
O co był pan podejrzany?
Artykuł 231 & 1 kodeksu karnego. Funkcjonariusz publiczny, który przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech. Tak dokładnie brzmi treść tego artykułu. Nogi się pode mną ugięły. Byłem w szoku. Nie wiedziałem o co chodzi.
I o co chodziło?
O kartkę papieru.
To znaczy?
Dokładnie chodziło o kartkę papieru żeby za to zapłacili. Wystarczy złotówka, a będę szczęśliwy – mówi były policjant niesłusznie oskarżony przez prokuraturę o współpracę z półświatkiem.
Więcej...
http://wiadomosci.onet.pl/prasa/wystarczy-zlotowka-a-bede-szczesliwy-wywiad/b0heqh