Marek Ast (PiS), przewodniczący komisji ustawodawczej, potwierdza, że główny przepis tzw. ustawy dezubekizacyjnej może być sprzeczny z konstytucją. Federacja Stowarzyszeń Służb Mundurowych RP jest ostrożna: to może być zagrywka przedwyborcza.
– Jest stanowisko, które stwierdza konstytucyjność całej ustawy poza przepisem, który mówi o służbie w okresie po 1990 r. Tutaj faktycznie stanowisko mówi o tym, że ten przepis budzi wątpliwości z uwagi na zgodność z konstytucją – taką wypowiedź Asta dla PAP cytuje portal Interia.pl.
Świadoma decyzja komisji ustawodawczej
Słowa posła PiS są reakcją na poniedziałkową publikację „Wyborczej”. Opisaliśmy w niej niezauważone przez nikogo posiedzenie komisji ustawodawczej z ub. czwartku (4 października). Komisja ustalała stanowiska Sejmu w sprawach, które mają trafić do Trybunału Konstytucyjnego. Jedną z tych spraw jest tzw. ustawa dezubekizacyjna. Uchwalona w grudniu 2016 r. drastycznie obcina renty i emerytury b. funkcjonariuszom policji, służb specjalnych i BOR, którzy przed 1 sierpnia 1990 r. chociaż dzień przepracowali w „organach bezpieczeństwa państwa totalitarnego”. Tak ustawa określa PRL. Od października 2017 r. ponad 38 tys. byłych funkcjonariuszy lub ich rodziny mają świadczenia obcięte do 1,7 tys. zł, a nawet 800 zł miesięcznie. Ok. 30 tys. z nich po roku 1990 pracowało w policji lub służbach niepodległej Polski. Ustawa zrównała ich z funkcjonariuszami aparatu PRL, a politycy PiS twardo głosili, że realizują w ten sposób „sprawiedliwość społeczną”. Zlekceważyli argumenty o zasługach dla wolnej Polski i o tym, że nie można stosować odpowiedzialności zbiorowej.
Podczas obrad komisji z ub. czwartku nastąpił nieoczekiwany zwrot. Sejmowe Biuro Legislacyjne stwierdziło, że obcięcie świadczeń za pracę po roku 1990 jest niezgodne z konstytucją. A posłowie PiS zgodzili się z tym bez żadnej dyskusji. Posłowie opozycji zaczęli nawet przypuszczać, że doszło do pomyłki. Wypowiedź Asta świadczy jednak o tym, że decyzja komisji była świadoma.
Co dalej? Ast podkreśla, że decyzję o tym, czy stanowisko komisji zostanie przedstawione przed TK, podejmie marszałek Sejmu. Jeśli tak się stanie, TK ma dwa miesiące na rozpoczęcie sprawy. Skład, który nią się zajmie, jest już wyznaczony od czerwca.
300 mln zł rocznie do zwrotu?
Czy PiS po cichu łagodzi dezubekizację? Zakwestionowany przepis jest najważniejszym punktem tego, co PiS nazywał dezubekizacją. Odejście od niego oznaczałoby, że funkcjonariuszom będą przywrócone świadczenia, a skarb państwa będzie musiał zwrócić im to, co zostało zabrane od października 2017 r. W skali roku to ponad 300 mln zł.
Komentarze są jednak ostrożne. Rzecznik praw obywatelskich, Adam Bodnar (do jego biura zwróciło się tysiące pokrzywdzonych ustawą) napisał na Twitterze: „Opinia Komisji Ustawodawczej niewiele zmienia. Jeśli rząd przedstawiłby projekt szybkiej nowelizacji ustawy wraz kalendarzem jej przyjęcia i gwarancjami budżetowymi, wtedy należałoby mieć odrobinę optymizmu. Na TK i tak trzeba poczekać, a wynik niepewny”.
Tomasz Siemoniak – (PO), b. szef MON: – Albo to kompletny chaos w PiS, albo cyniczna gra przed wyborami. Skrzywdzili odpowiedzialnością zbiorową tysiące funkcjonariuszy, a teraz udają, że się z tego wycofają.
O grze politycznej mówi też „Wyborczej” Zdzisław Czarnecki, szef Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych RP: – Gdy rok temu PiS wprowadzał ustawę dezubekizacyjną, Biuro Analiz Sejmowych oraz Biuro Analiz Senatu kwestionowały ją w całości, wszystkie jej punkty: że wprowadza odpowiedzialność zbiorową, że kryteria są niejasne, że nie można obniżać emerytur do 0 proc. za lata pracy w PRL. I PiS ich w ogóle nie słuchał. Teraz nagle zmienili zdanie? Trybunał i tak może nie wziąć tej opinii pod uwagę. Co więc szkodzi PiS-owi tak mrugnąć okiem do wyborców – zobaczcie, chcieliśmy wam pomóc, ale nie wyszło. Dzwonią do mnie funkcjonariusze: „Zobacz, rząd się wycofuje”. Mówię im: „Nie wierzcie, chcą tylko waszych głosów”.