Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze zaskarżyła wyrok uniewinniający policjantów, którzy w kwietniu 2004 r. ostrzelali osobowe auto na ul. Bałtyckiej. Okazało się, że w samochodzie nie siedział groźny przestępca, ale dwójka nastolatków. W wyniku strzelaniny zginął 19 - letni Łukasz, a jego rówieśnik Dawid Lis został trafiony w kręgosłup i od tej pory porusza się na wózku inwalidzkim.

Proces policjantów może się rozpocząć już po raz trzeci

W lipcu tego roku Sąd Okręgowy w Poznaniu po raz drugi już stwierdził, że policjanci z wydziału kryminalnego poznańskiej komendy nie przekroczyli uprawnień i dopełnili obowiązki nim otworzyli ogień. Z takim wyrokiem nie zgodził się prokurator, który stwierdził szereg nieprawidłowości, także w samym prowadzeniu procesu.

- Przede wszystkim chodzi o wiele sprzeczności, których zdaniem prokuratora sąd nie wyjaśnił lub nie dołożył należytej staranności podczas wyjaśniania - mówi Kazimierz Rubaszewski, Rzecznik Prasowy Prokuratury w Zielonej Górze.

Na 41 stronach apelacji od wyroku uniewinniającego śledczy zarzucili sądowi 8 błędów, m. in. brak wnikliwej analizy przyczyn sprzeczności w wyjaśnieniach oskarżonych policjantów. Jak poinformował prokurator Rubaszewski śledczy nie zgadzają się z niedopuszczeniem dowodu z niejawnych materiałów, jakie do sądu dostarczyło Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz komendant wojewódzki wielkopolskiej policji.

- Niektóre z zarzutów, jakie podnosi prokurator mają charakter polemicznym, a niektóre odnoszą się do obrazy przepisów postępowania, do jakich doszło w naszej ocenie - tłumaczy Kazimierz Rubaszewski. Apelacja została przesłana do Sądu Okręgowego pod koniec listopada. Na wokandę ma jednak szansę trafić najprawdopodobniej na początku przyszłego roku.

Pierwszy wyrok uniewinniający funkcjonariuszy zapadł też przed Sądem Okręgowym w Poznaniu w 2006 r. Wtedy uchylił go Sąd Apelacyjny. Uzasadnienie tamtej decyzji przypomina zarzuty śledczych z Zielonej Góry. Sędziowie apelacyjni zwrócili uwagę, że sąd nie wyjaśnił m. in. dlaczego dał wiarę zeznaniom jednych świadków, pomijając jednocześnie to co do powiedzenia mieli inni.