Interwencja jednego z mieszkańców Mnichowa i dwóch gnieźnieńskich dzielnicowych: asp. Roberta Lewandowskiego (Przewodniczący ZT NSZZ P) i asp. sztab. Pawła Braszki przyczyniła się do uratowania życia mieszkającego samotnie 59-letniego mężczyzny, który przez dwa tygodnie nieprzytomny, w wychłodzonym domu leżał w łóżku.

W środę przed godziną 14.00 do dzielnicowego asp. Roberta Lewandowskiego zadzwonił jeden z mieszkańców Mnichowa informując, że od dwóch tygodni nie widział jednego z sąsiadów. Mężczyzna powiedział, że wokół posesji panuje cisza, nikt się tam nie krząta i nie pali w piecu. Sytuacja wydawała mu się bardzo niepokojąca. Asp. Robert Lewandowski nie zastanawiając się ani chwilę, wraz z asp. sztab. Pawłem Braszką wsiedli do radiowozu i pojechali pod wskazany adres.

Na miejscu potwierdziły się informacje osoby zgłaszającej całą sytuację. Dom jednorodzinny i gospodarstwo było zasypane śniegiem, żadnych śladów, że ktoś tutaj się znajduje, dookoła cisza i żadnych oznak życia. Dzielnicowi weszli na teren posesji, ale nikogo nie zauważyli. Udali się więc do sąsiadów, by ich rozpytać o tę sytuację. Jednak sąsiedzi nie potrafili podać żadnych informacji, więc dzielnicowi wrócili na teren gospodarstwa.

Funkcjonariusze będąc na terenie posesji, podeszli do drzwi i usłyszeli w środku szczekającego psa. Asp. sztab. Paweł Braszka chwycił za klamkę, okazało się, że drzwi są otwarte. Policjanci powoli weszli do środka. Pies, który wewnątrz szczekał na widok obcych osób, uciekł po schodach na piętro. Policjanci postanowili pójść za czworonogiem i to, co zastali na piętrze po prostu ich zamurowało.

W pokoju stało łóżku, w którym leżała postać z zakrwawioną głową. Dzielnicowi sprawdzili puls i okazało się, że mężczyzna żyje!  Gdy jeden z policjantów wezwał karetkę pogotowia, drugi w międzyczasie dowiedział się od 59-letniego mężczyzny, który odzyskał świadomość co zaszło w jego mieszkaniu.

 Właściciel posesji dwa tygodnie wcześniej odwiózł kogoś z rodziny do Gniezna i powrócił do domu. Wszedł do kotłowni gdzie chciał napalić w piecu, ale potknął się i uderzył głową w jakiś metalowy element. Czuł, że traci przytomność i resztkami sił doczołgał się do łóżka. Przez te dwa tygodnie nic nie jadł, nie pił, a dom przez ten czas był nieogrzewany! Po prostu dwa tygodnie nieświadomy niczego leżał w łóżku i gdyby nie interwencja policjantów, prawdopodobnie zamarzłby na śmierć! Obecnie mężczyzna przebywa w szpitalu.

Policja apeluje do wszystkich mieszkańców wielkopolski, by zwracać uwagę na sąsiadów, zwłaszcza tych starszych, samotnych, niepełnosprawnych i szczególnie teraz w okresie zimy i minusowych temperatur, by interesować się ich sytuacją. By nie doszło do ludzkiej tragedii.