Usiłowanie zabójstwa policjanta - taki zarzut usłyszał jeden z podejrzanych biorących udział w ubiegłorocznej strzelaninie pod Szamotułami. Bandyci starli się wtedy z policjantami, którzy chcieli ich zatrzymać do rutynowej kontroli drogowej. Zostali złapani kilka kilometrów dalej, bo funkcjonariusze, mimo poważnych obrażeń, zdołali wezwać policyjne posiłki.

Nowe zarzuty usłyszeli także dwaj inni podejrzani. Chodzi o Tadeuszów: D. i O., którzy są podejrzewani o czynną napaść na funkcjonariuszy. Czwarty uczestnik strzelaniny, który usiłował zabić drugiego z policjantów, nie usłyszy zarzutów, bo nie żyje. Zginął w trakcie strzelaniny.

Do zdarzenia doszło w październiku 2009 roku, ale prokuratorzy dopiero teraz postawili podejrzanym bardziej szczegółowe zarzuty. Dostali bowiem opinie balistyków oraz ekspertów badających ślady prochu znalezione na ciele i odzieży uczestników strzelaniny.

- Przeprowadziliśmy też eksperyment procesowy z udziałem podejrzanych, podczas którego odtworzyliśmy
 
przebieg strzelaniny - mówi prokurator Andrzej Laskowski z poznańskiej Prokuratury Apelacyjnej, która prowadzi śledztwo.

Podejrzani zostali zatrzymani przez policję prawdopodobnie w czasie przygotowań do napadu. Mieli przy sobie broń oraz policyjne mundury. Niewykluczone, że w Wielkopolsce zamierzali napaść na tira przewożącego cenny ładunek. Taki wniosek można wyciągnąć na podstawie ich wcześniejszych dokonań. Kilka miesięcy wcześniej w woj. zachodniopomorskim, przebrani za policjantów, próbowali w nocy zatrzymać samochód z ładunkiem papierosów. Kierowca się nie zatrzymał, a o sprawie powiadomił prawdziwą policję.

źródło - Głos Wielkopolski