Strzelanina na Woli.

Porachunki gangsterskie?

TVN Warszawa

Około południa we wtorek na ul. Gibalskiego na Woli padły strzały. To prawdopodobnie porachunki gangsterskie - dowiedziała się nieoficjalnie TVN Warszawa. Policja ostrożnie potwierdza tę wersję. - Poszkodowani mają rany postrzałowe nóg - mówił na antenie TVN 24 Marcin Szyndler z Komendy Stołecznej Policji.

Strzelanina miała miejsce niedaleko ruchliwego skrzyżowania ulic Okopowej i Leszno. Obok znajdował się też plac zabaw.

Policja na razie nie udziela zbyt wielu informacji. Udało się nam dowiedzieć, że w strzelaninie zostało rannych dwóch młodych mężczyzn. Obydwaj zostali już odwiezieni do szpitala.

Porachunki?

Z relacji reportera TVN Warszawa Lecha Marcinczaka wynika, że strzały zostały prawdopodobnie oddane z niewielkiej odległości. Napastnicy celowali w nogi.

- Od lekarzy rzeczywiście uzyskaliśmy informację, że poszkodowani mają rany postrzałowe nóg - mówił na antenie TVN 24 Marcin Szyndler z Komendy Stołecznej Policji. Funkcjonariusze nie mają informacji o tym, żeby ktokolwiek jeszcze został ranny.
Poszkodowani mają rany postrzałowe nóg.
Marcin Szyndler, KSP

Trochę więcej szczegółów podaje Mariusz Sokołowski z Komendy Głównej. - Ranni to 40- i 33-letni mężczyźni. Są to osoby znane policji i notowane za przestępstwa narkotykowe. Mają przestrzelone kolana - podawał tuż po zdarzeniu rzecznik KGP, na zdjęciach TVN Warszawa widać, że jeden z mężczyzn ma zabandażowaną łydkę.

Kim są poszkodowani?

TVN Warszawa udało się ustalić, że na Woli doszło prawdopodobnie do porachunków gangsterskich. - Wiele wskazuje na to, że to porachunki. Docieramy do osób, które mogą coś więcej wiedzieć o tej sprawie - relacjonował Sokołowski.

Na miejscu była policja z psem tropiącym, który zbadała ślady. Trwają przesłuchania świadków - Staramy się zrobić wszystko, aby jak najszybciej ustalić sprawców tego zdarzenia. To teraz jest dla nas najważniejsze - mówi Szyndler.

Nic nie pamiętają?

Ranni mężczyźni zostali już w szpitalu przesłuchani przez policjantów. Twierdzą, że nie pamiętają, kto do nich strzelał. Życiu rannych nie zagraża niebezpieczeństwo.