Okres | Wizyt | Odsłon |
Dziś | 28 | 69 |
Wczoraj | 213 | 415 |
Ostat tydzień | 1439 | 3773 |
Ostat. dwa tyg. | 3159 | 8148 |
Ostat. miesiąc | 6517 | 16578 |
Ostatni rok | 95316 | 237484 |
Razem | 1961075 | 4253557 |
Ostatnio dodane:
Skandal w rosyjskim OMON-nie!
Skandal w moskiewskim OMON-nie: skarżą się prezydentowi
Rosyjskie MSW sprawdzi doniesienia o możliwych nadużyciach w moskiewskim OMON-ie. Rosyjski tygodnik "The New Times" napisał, że funkcjonariusze OMONU poskarżyli się prezydentowi Dmitrijowi Miedwiediewowi na panujące nadużycia.
Do nieprawidłowości miało dojść w batalionie drugim, jednostce odpowiedzialnej za rozpędzanie manifestacji rosyjskiej opozycji. Dziesięciu OMON-owcow ujawniło w swoim liście do prokuratury, MSW i inspektoratu Spraw Wewnętrznych, że dowództwo zamieniło jednostkę w maszynę do zarabiania pieniędzy. Funkcjonariusze byli wynajmowani do ochrony biznesmenów z wątpliwą reputacją, zbierali haracze z prostytutek i musieli fabrykować przestępstwa. Milicjanci twierdzili również, że musieli pracować po kilkanaście dni z rzędu po 17-20 godzin bez przerw na obiad. Na manifestacjach opozycji każdy milicjant musi zatrzymać trzy osoby - jeśli nie, pożegna się z premią.
Do "Nowoje Wriemia" zgłosili się, bo na ich apel nie odpowiedział żaden z adresatów. W rozmowie z dziennikarzami opowiedzieli, że od dowodzącego nimi pułkownika słyszą np. "jesteście niewolnikami i macie robić, co wam każę!".
22 tysiące rubli za dyplom, 5 tysięcy dolarów z dowodzenie kompanią
Siły OMON-u w Moskwie liczą około 2 tys. funkcjonariuszy. Ich podstawowa pensja to 15-16 tys. rubli (493-526 dolarów). Do tego dochodzi dodatek od burmistrza stolicy Jurija Łużkowa w wysokości 10 tys. RUB (328 USD). Na emeryturę przechodzą po odsłużeniu 13 lat.
- Nie potrzebujemy moskwian - za dużo pytań zadają. Potrzebni są nam przyjezdni - wierni i tępi - miał mówić o swoich podwładnych dowódca. Funkcjonariusze skarżą się, że są zmuszani do zatrzymywania kilkanaście razy tygodniowo tych samych "bomżów", czyli bezdomnych, których wpisują w statystyki jako "drobnych chuliganów". W 2008 roku sam tylko moskiewski OMON jakoby zatrzymał, przewiózł do komend i ukarał 40 tys. osób, czyli ludność jednego małego miasta.
OMON-owcy twierdzą, że w 2008 roku co najmniej 9 oficerów batalionu miało nielegalnie zdobyte dyplomy dokumentujące wykształcenie. Według nich, dyplom szkoły wychowania fizycznego w Nowomoskowsku można było kupić u dowódcy batalionu za 22 tys. rubli (723 dolary). Aby zostać dowódcą kompanii trzeba było zapłacić dowódcy batalionu 5 tys. USD. Ci, którzy zapłacili, utrzymują, że ich pensje wzrosły dzięki temu czterokrotnie - do 100 tys. rubli (3290 dolarów).
"Ochraniamy mafię. Nawet gruzińskiego ojca chrzestnego"
Z relacji funkcjonariuszy wynika, że ich dowództwo dorabia sobie m.in. ochroną prywatnych punktów gastronomicznych, biur bogatych biznesmenów, prywatnych fabryk i osiedli dla nowobogackich. Na zlecenie biznesmenów pacyfikują też lokalne protesty i uczestniczą w nielegalnym przejmowaniu firm.
OMON-owcy twierdzą, że ich klientem jest nawet jeden z gruzińskich "ojców chrzestnych", który ma swoje biuro na Arbacie. Na każdym kroku towarzyszą mu dwa dżipy z OMON-em. Za każdego funkcjonariusza płaci on dowódcy batalionu 12 tys. rubli dziennie (395 USD), z czego sam zainteresowany otrzymuje 1,5 tys. RUB (49 dolarów).
Mikrobus z OMON-em do nielegalnego przejęcia firmy kosztuje 50 tys. rubli (1645 USD). Stołeczny OMON podejmuje się również pilotowania prywatnych ładunków po całym kraju, łącznie z Władywostokiem, na Dalekim Wschodzie.
Powszechny bunt mundurowych?
Opowieść OMON-owców z Moskwy, to już kolejne w serii wystąpień milicjantów i prokuratorów, w których ci demaskują korupcję i niekompetencję swoich zwierzchników.
Akcję tę na początku listopada zeszłego roku zapoczątkował major Aleksiej Dymowski z Urzędu Spraw Wewnętrznych w Noworosyjsku na południu Rosji, opowiadając w swoim wideoblogu o nadużyciach, do jakich - według niego - tam dochodzi. 22 stycznia został aresztowany pod zarzutem oszustwa i nadużycia stanowiska służbowego.
Z drugiej strony rosyjskie media niemal codziennie informują o faktach przemocy ze strony milicjantów - przypadkach pobicia, torturowania, gwałtów, a nawet zabójstw. Opozycja demokratyczna żąda od władz natychmiastowej, radykalnej reformy struktur Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Z publikacji "New Times/Nowoje Wriemja" wynika, że reform w tym resorcie, w tym dymisji jego szefa Raszida Nurgalijewa, chce prezydent Miedwiediew, a zmiany blokuje premier Putin. Szef rosyjskiego rządu oświadczył w grudniu, że reakcja na łamanie prawa przez milicjantów powinna być ostra, szybka i twarda, jednak nie można - jak się wyraził - oczerniać całej milicji.
Do nieprawidłowości miało dojść w batalionie drugim, jednostce odpowiedzialnej za rozpędzanie manifestacji rosyjskiej opozycji. Dziesięciu OMON-owcow ujawniło w swoim liście do prokuratury, MSW i inspektoratu Spraw Wewnętrznych, że dowództwo zamieniło jednostkę w maszynę do zarabiania pieniędzy. Funkcjonariusze byli wynajmowani do ochrony biznesmenów z wątpliwą reputacją, zbierali haracze z prostytutek i musieli fabrykować przestępstwa. Milicjanci twierdzili również, że musieli pracować po kilkanaście dni z rzędu po 17-20 godzin bez przerw na obiad. Na manifestacjach opozycji każdy milicjant musi zatrzymać trzy osoby - jeśli nie, pożegna się z premią.
Do "Nowoje Wriemia" zgłosili się, bo na ich apel nie odpowiedział żaden z adresatów. W rozmowie z dziennikarzami opowiedzieli, że od dowodzącego nimi pułkownika słyszą np. "jesteście niewolnikami i macie robić, co wam każę!".
22 tysiące rubli za dyplom, 5 tysięcy dolarów z dowodzenie kompanią
Siły OMON-u w Moskwie liczą około 2 tys. funkcjonariuszy. Ich podstawowa pensja to 15-16 tys. rubli (493-526 dolarów). Do tego dochodzi dodatek od burmistrza stolicy Jurija Łużkowa w wysokości 10 tys. RUB (328 USD). Na emeryturę przechodzą po odsłużeniu 13 lat.
- Nie potrzebujemy moskwian - za dużo pytań zadają. Potrzebni są nam przyjezdni - wierni i tępi - miał mówić o swoich podwładnych dowódca. Funkcjonariusze skarżą się, że są zmuszani do zatrzymywania kilkanaście razy tygodniowo tych samych "bomżów", czyli bezdomnych, których wpisują w statystyki jako "drobnych chuliganów". W 2008 roku sam tylko moskiewski OMON jakoby zatrzymał, przewiózł do komend i ukarał 40 tys. osób, czyli ludność jednego małego miasta.
OMON-owcy twierdzą, że w 2008 roku co najmniej 9 oficerów batalionu miało nielegalnie zdobyte dyplomy dokumentujące wykształcenie. Według nich, dyplom szkoły wychowania fizycznego w Nowomoskowsku można było kupić u dowódcy batalionu za 22 tys. rubli (723 dolary). Aby zostać dowódcą kompanii trzeba było zapłacić dowódcy batalionu 5 tys. USD. Ci, którzy zapłacili, utrzymują, że ich pensje wzrosły dzięki temu czterokrotnie - do 100 tys. rubli (3290 dolarów).
"Ochraniamy mafię. Nawet gruzińskiego ojca chrzestnego"
Z relacji funkcjonariuszy wynika, że ich dowództwo dorabia sobie m.in. ochroną prywatnych punktów gastronomicznych, biur bogatych biznesmenów, prywatnych fabryk i osiedli dla nowobogackich. Na zlecenie biznesmenów pacyfikują też lokalne protesty i uczestniczą w nielegalnym przejmowaniu firm.
OMON-owcy twierdzą, że ich klientem jest nawet jeden z gruzińskich "ojców chrzestnych", który ma swoje biuro na Arbacie. Na każdym kroku towarzyszą mu dwa dżipy z OMON-em. Za każdego funkcjonariusza płaci on dowódcy batalionu 12 tys. rubli dziennie (395 USD), z czego sam zainteresowany otrzymuje 1,5 tys. RUB (49 dolarów).
Mikrobus z OMON-em do nielegalnego przejęcia firmy kosztuje 50 tys. rubli (1645 USD). Stołeczny OMON podejmuje się również pilotowania prywatnych ładunków po całym kraju, łącznie z Władywostokiem, na Dalekim Wschodzie.
Powszechny bunt mundurowych?
Opowieść OMON-owców z Moskwy, to już kolejne w serii wystąpień milicjantów i prokuratorów, w których ci demaskują korupcję i niekompetencję swoich zwierzchników.
Akcję tę na początku listopada zeszłego roku zapoczątkował major Aleksiej Dymowski z Urzędu Spraw Wewnętrznych w Noworosyjsku na południu Rosji, opowiadając w swoim wideoblogu o nadużyciach, do jakich - według niego - tam dochodzi. 22 stycznia został aresztowany pod zarzutem oszustwa i nadużycia stanowiska służbowego.
Z drugiej strony rosyjskie media niemal codziennie informują o faktach przemocy ze strony milicjantów - przypadkach pobicia, torturowania, gwałtów, a nawet zabójstw. Opozycja demokratyczna żąda od władz natychmiastowej, radykalnej reformy struktur Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Z publikacji "New Times/Nowoje Wriemja" wynika, że reform w tym resorcie, w tym dymisji jego szefa Raszida Nurgalijewa, chce prezydent Miedwiediew, a zmiany blokuje premier Putin. Szef rosyjskiego rządu oświadczył w grudniu, że reakcja na łamanie prawa przez milicjantów powinna być ostra, szybka i twarda, jednak nie można - jak się wyraził - oczerniać całej milicji.