Okres | Wizyt | Odsłon |
Wczoraj | 149 | 335 |
Ostat tydzień | 1347 | 3624 |
Ostat. dwa tyg. | 3067 | 7999 |
Ostat. miesiąc | 6425 | 16429 |
Ostatni rok | 95224 | 237335 |
Razem | 1960983 | 4253408 |
11.07.2014 | Piątek
Sąd do policjantów: trzeba było uciekać, nie strzelać
- Szczegóły - Opublikowano: piątek, 11, lipiec 2014 21:20
Policjanci nie mieli prawa strzelać do samochodu, który jechał prosto na nich - uznał sąd. Uzasadnił, że mogli odskoczyć, a strzały zagrażały pasażerowi auta i innym kierowcom.
Sąd skazał w środę na więzienie w zawieszeniu czterech policjantów, którzy 10 lat temu zastrzelili w Poznaniu kierowcę samochodu i okaleczyli jego pasażera.
Policjant się przedstawił
Działo się to podczas obławy na groźnego bandytę. 19-letni Łukasz Targosz i jego rówieśnik Dawid Lis podjechali pod klatkę schodową, którą obserwowali policjanci z wydziału kryminalnego. Auto po chwili odjechało, a policjanci ruszyli za nim. Gdy stanęło na światłach na ul. Bałtyckiej, wyskoczyli z bronią, by sprawdzić, czy w środku jest poszukiwany. Jechali nieoznakowanym radiowozem, ubrani byli po cywilnemu, ale mieli odznaki policyjne. Sąd potwierdził, że jeden z policjantów podszedł do kierowcy i przez uchylone okno się przedstawił.
Wtedy Łukasz Targosz wrzucił wsteczny, staranował radiowóz i ruszył do przodu. Policjanci krzyknęli "Stój, policja!". Zaczęli strzelać.
Kierowca zginął na miejscu. Jego pasażer Dawid Lis - postrzelony w kręgosłup - do końca życia będzie jeździł na wózku.
Poznański sąd dwa razy uniewinniał policjantów, uzasadniając, że mieli prawo się bronić: na spust nacisnęli, gdy auto ruszyło w ich stronę, chcieli je unieruchomić, a nie zabić jadących w nim ludzi, na takie odparcie zamachu pozwalała ustawa o policji.
Sąd Najwyższy nakazał jednak powtórzyć proces. W środę zapadł trzeci wyrok - odmienny od poprzednich.
Strzelali w obronie
Sędzia Antoni Łuczak uznał, że policjanci złamali prawo, choć większa część ustnego uzasadnienia pasowałaby do wyroku uniewinniającego.
Po pierwsze zabity kierowca wiedział, że ma do czynienia z policjantami, bo jeden z nich jasno o tym poinformował. Mimo to kierowca próbował uciec, czego nie da się racjonalnie wytłumaczyć.
Po drugie policjanci znajdowali się na torze jazdy samochodu, a zachowanie kierowcy było "bezpośrednim i bezprawnym atakiem na ich życie i zdrowie". - Był świadomy, że na jego drodze są funkcjonariusze policji. Jadąc w ich stronę, dokonywał ataku na nich - stwierdził sędzia Łuczak.
Po trzecie - Ustawa o policji pozwala użyć broni palnej, by odeprzeć taki atak. To był jedyny cel działania policjantów. Gdy auto ich minęło, przestali strzelać.
Strzelać nie musieli
Dlaczego zatem mimo takich ustaleń sąd skazał policjantów? Bo uznał, że użycie broni było jednak niedozwolone.
Sędzia Łuczak przywołał dwa argumenty. Po pierwsze: "przyjęty środek odpierania zamachu stwarzał zagrożenie dla osób trzecich".
Łuczak powołał się na wątpliwości podniesione przez Sąd Najwyższy. Jego zdaniem można odpierać atak napastnika - w tym wypadku kierowcy - ale nie wolno robić tego kosztem osób postronnych, w tym wypadku pasażera auta i innych kierowców.
- Policjanci oddawali strzały z rożnych stron, w ruchliwym miejscu. Prawo każe minimalizować szkody, w tym wypadku tak nie było - stwierdził Łuczak.
Jednak policjanci mogli uniknąć kary. Sąd Najwyższy kazał bowiem rozważyć, czy nie powinien mieć zastosowania przepis o stanie wyższej konieczności. Pozwala on poświęcić mniejsze dobro dla ochrony większego.
Ale tu sędzia Łuczak podał drugi argument: strzelanie nie było jedynym sposobem uniknięcia niebezpieczeństwa.
- Policjanci mogli usunąć się z toru jazdy pojazdu. To byłoby właściwe zachowanie - ocenił sędzia. Ale potem sam przyznał, że znajdowali się w trudnej, stresującej sytuacji, zdarzenie było dynamiczne i trwało tylko kilka sekund.
Mimo to zdaniem sędziego "zastosowana obrona nie była racjonalna, ani proporcjonalna". Na poparcie tej oceny Łuczak dodał, że użycie broni okazało się niezbyt skuteczne, bo mimo postrzelenia kierowcy i trafienia w samochód auto nadal jechało. Zatrzymało się dopiero na pobliskim ogrodzeniu.
Zdaniem Łuczaka policjanci byli gotowi poświęcić życie postronnych osób, by chronić swoje. - Każde życie ma taką samą wartość - stwierdził tymczasem sędzia.
Ułamki sekund na decyzję
Karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu tłumaczył nienaganną postawą policjantów: - Są wybitnymi funkcjonariuszami, ponadprzeciętnie zaangażowanymi w pracę, byli wielokrotnie nagradzani.
Jeśli wyrok będzie prawomocny, policjanci stracą pracę. Ich obrońcy zapowiedzieli apelację. Wyroku komentować nie chcieli.
- Czyli jeśli teraz na policjanta rzuci się mężczyzna z nożem, to też uznamy, że policjant ma odskoczyć, a nie strzelać? To po co policjantom broń, skoro w sytuacji zamachu na ich życie nie mają prawa się bronić? Łatwo się ocenia takie sytuacje, siedząc sobie za biurkiem, bez stresu, mając na decyzję wiele czasu. A policjanci mieli ułamki sekundy - komentuje były policyjny antyterrorysta Jerzy Dziewulski. Jego zdaniem policjanci zachowali się prawidłowo, na co wskazywały poprzednie uniewinniające wyroki. - Ten wyrok jest natomiast skandaliczny - mówi Dziewulski.
Andrzej Szary, szef policyjnych związkowców w Wielkopolsce: - Sąd wysyła policjantom niebezpieczny sygnał: w sytuacji zagrożenia lepiej uciekać niż się bronić. Tyle że policjanci są szkoleni, by odpierać atak. Gdy jedzie na nich samochód, nie mają czasu na rozważanie różnych scenariuszy.
Piotr Żytnicki
źródło: http://wyborcza.pl
25.07.2014 | Piątek
28.07.2014 | Poniedziałek
27.07.2014 | Niedziela
28.07.2014 | Poniedziałek
25.07.2014 | Piątek
25.07.2014 | Piątek
25.07.2014 | Piątek
21.07.2014 | Poniedziałek
18.07.2014 | Piątek
21.07.2014 | Poniedziałek