Warszawa bez policji ?

Stołecznej policji grozi paraliż. Policjanci obawiający się utraty przywilejów emerytalnych masowo zrzucają mundury. Tylko do połowy lutego chęć odejścia z zawodu zgłosiło 323 funkcjonariuszy.

Tylu odeszło przez cały ubiegły rok. Jeśli ten trend się utrzyma, w Warszawie nie będzie miał kto łapać przestępców. Już dziś wiadomo, że w marcu na ulicach stolicy pojawi się o 100 patroli mniej niż w grudniu 2008 r. Może też dojść do takiej sytuacji, że ludzie poszkodowani w wyniku przestępstw będą musieli czekać na przesłuchanie nawet po kilka godzin. Już teraz czas oczekiwania w niektórych komendach wynosi niekiedy godzinę. Jeszcze gorzej może być na ulicach. Gdy przytrafi się nam kolizja, to na patrol drogówki nie będziemy czekać jak teraz godzinę, tylko cztery.

Do 15 lutego z policji odeszło na wcześniejsze emerytury już 170 funkcjonariuszy. 163 kolejnych zrobi to w ciągu najbliższych tygodni. Nad podobnym krokiem zastanawia się jeszcze kilkuset policjantów. Dlaczego? Zapowiadana przez ministra spraw wewnętrznych i administracji Grzegorza Schetynę reforma systemu emerytalnego policjantów. Radek ma 42 lata i 16 lat służby. Decyzji o odejściu z policji jeszcze nie podjął. Ale jak mówi, myśli o tym coraz poważniej. - Jednym z powodów, dla których wstąpiłem do służby był fakt, że po 15 latach będę miał możliwość przejścia na emeryturę - mówi Radek. - Teraz próbuje się ten przywilej odebrać. Lubię moją pracę, ale nie wyobrażam sobie, że musiałbym w niej zostać jeszcze kolejne 10 lat. To bardzo stresujący zawód dla mnie i mojej rodziny, dlatego właśnie ze względu na to powinienem jak najszybciej odejść na emeryturę - dodaje.

 W Warszawie pracuje w tej chwili 9 tys. policjantów. Jeśli na wcześniejszą emeryturę przeszliby wszyscy, którzy mają za sobą 15 lat służby, a jest ich około 3 tys., warszawiaków nie miałby kto chronić. Komenda Stołeczna bagatelizuję sprawę, twierdząc, że na razie nie ma powodów do obaw. - Obecnie wykonujemy wszystkie nasze zadania w pełnej obsadzie - zapewnia Marcin Szyndler, rzecznik komendanta stołecznego policji. - Jeśli w którymś komisariacie zacznie brakować policjantów, skierujemy tam nowo przyjętych funkcjonariuszy. 200 osób chcemy przyjąć w marcu - wyjaśnia.

Stołeczna policja chce w tym roku przyjąć do pracy w sumie 700 osób, ale marcowy nabór może być jednak ostatni. Kilka dni temu Komenda Główna Policji przyznała, że z powodu kryzysu i oszczędności myśli o wstrzymaniu przyjęć. Już teraz 3 tys. wakatów w całym kraju zostało zablokowanych.

Sytuację pogarsza jeszcze fakt, że ten rok jest ostatnim, w którym w stołecznej policji służą funkcjonariusze służby zastępczej. Są to mężczyźni, którzy pracując w oddziałach prewencji, odrabiają służbę wojskową. Teraz w Komendzie Stołecznej jest ich 1120. Pilnują oni porządku przed ambasadami, patrolują ulice. Biorą też udział w tłumieniu manifestacji. To jednak ostatnia taka grupa policjantów. Kilka tygodni temu Ministerstwo Obrony Narodowej zawiesiło bowiem pobór do wojska.

Udało nam się dowiedzieć, że braki kadrowe KSP chce łatać rekrutami, którzy w Legionowie i innych szkołach policyjnych szkolą się na policjantów. Jednak eksperci podkreślają, że takie działania tylko w niewielkim stopniu poprawią bezpieczeństwo w stolicy, ponieważ utraty doświadczonych funkcjonariuszy nie da się szybko zastąpić.

- Grozi nam przepaść pokoleniowa - mówi, prof. Bronisław Młodziejowski, prezes Polskiego Towarzystwa Kryminalistycznego. - Młodych funkcjonariuszy nie będzie miał kto uczyć, bo doświadczonych policjantów nie będzie. Taka sytuacja była już na początku lat 90., kiedy z policji odeszło bardzo dużo doświadczonych oficerów. Dopiero po kilku latach współczynniki wykrywalności przestępstw zaczęły rosnąć. Obawiam się, że teraz będzie podobnie - dodaje.
Marcin Zieliński  -  POLSKA

źródło: http://warszawa.naszemiasto.pl/wydarzenia/965397.html