Pod naporem grupy hakerów i internautów padły strony Sejmu, ABW, premiera. To protest przeciwko ograniczaniu wolności internetu związany z zapowiedzią podpisania przez Polskę kontrowersyjnej międzynarodowej ustawy "ACTA" - informują o tym fakcie wszystkie krajowe media.
"Tango down. Sejm.gov.pl" - krótki wpis niczym ze szpiegowskiego filmu (oznacza "wróg wyeliminowany") pojawił się w sobotę wieczorem na Twitterze. I zaczął się niewidziany dotąd spektakl w polskiej sieci. Jedni chcieli poznać międzynarodową ustawę ACTA mającą na celu walkę z tzw. piractwem i podróbkami. Inni podłączyli się do sztucznie generowanego przez hakerów ruchu w sieci. W efekcie pod naporem tysięcy internautów kolejne rządowe strony padały jak muchy. Nie wytrzymały serwery resortu kultury i kancelarii premiera.
Wczoraj w różnych godzinach padały m.in. strony: ABW, Ministerstwa Obrony, CERT (organizacji zajmującej się bezpieczeństwem w sieci), PSL, rzecznika rządu Pawła Grasia.
Ten ostatni oberwał w sieci, bo w niedzielę w Radiu ZET powiedział, że "trudno mówić o ataku hakerów". I dodał, że fakt zablokowania dostępu do stron rządowych "wynika z ogromnego zainteresowania tymi stronami" - jak wygląda to "zainteresowanie" można zobaczyć klikając linki do odnośnych stron - strona Kancelarii Prezesa Rady Ministrów otwiera się obrazkiem - patrz fotka poniżej. Mediom, jak dotąd nie udało się skontaktować z rzecznikiem rządu....
Nastąpiło bez wątpienia istotne ograniczenie bezpieczeństwa państwa, a dla nas korzystających na co dzień ze stron rządowych i Sejmu - spore utrudnienie w pracy.
Obecnie na stronie KPRM pojawił się napis - "Przerwa techniczna"... Strony Sejmu, Policji, ABW... już działają.
Więcej...
http://wyborcza.pl/1,75248,11014663,Weekendowy_zamach_na_strony_rzadowe.html#ixzz1kFuzyJvN