Policjant dostał wyrok za bicie żony. Już kombinuje

Anna Gmiterek-Zabłocka, TOK FM

13.08.2012 , aktualizacja: 13.08.2012 13:53

A A A Drukuj

Policja (Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta)

Policjant z Lublina, który dotkliwie pobił żonę i siedział za to w areszcie, właśnie zmienił zdanie. Jak dowiaduje się reporterka TOK FM, najpierw sam dobrowolnie poddał się karze, teraz się z tego wycofuje

Tomasz S., były już policjant z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie (zwolniony w związku z tą sprawą), wcześniej zaproponował dla siebie dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat i dwie przymusowe terapie. Dla osób, które mają problem z alkoholem i dla rodzin dotkniętych przemocą.

Policjant przyznał się, że bił żonę

Taki wymiar kary został uzgodniony z prokuratorem i potem, tak jak ma to miejsce w wielu podobnych sprawach, zatwierdzony w wyroku przez sąd, który uznał, że trzeba dać rodzinie szansę.

- W ocenie sądu to, co oskarżonego już spotkało, jest dużą dolegliwością. Przed nim także konieczność podjęcia, tak naprawdę, ciężkiej pracy, by mieć w ogóle szansę uratować swoją rodzinę - uzasadniał sędzia Marcin Protasiewicz.

Wyrok zapadł dwa miesiące temu, dziś sytuacja wygląda już zupełnie inaczej.

Teraz dowodzi, że nie powinien być karany

Do sądu wpłynęła apelacja od oskarżonego. Były policjant dowodzi, że w ogóle nie powinien być karany.

- Oskarżony kwestionuje ocenę dowodów przeprowadzoną przez sąd. Ta ocena, zdaniem oskarżonego, nie dawała podstaw do uznania jego winy i tym samym wymierzenia mu kary - mówi sędzia Wojciech Wolski, prezes Sądu Rejonowego Lublin Zachód.

To zupełna zmiana frontu, wcześniej policjant mówił coś zupełnie innego. - Na rozprawie przyznał się w całości do dokonania zarzucanego mu czynu i złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze, bez przeprowadzania postępowania dowodowego - informuje Wolski.

Adwokat: Policjant może na tym stracić

Apelacją byłego policjanta zajmie się teraz sąd odwoławczy. Może wyrok sądu rejonowego utrzymać w mocy, ale też go uchylić i skierować sprawę do ponownego rozpatrzenia.

Obrońcą Tomasza S. był m.in. mecenas Andrzej Maleszyk. Dziś już go nie reprezentuje. Dlaczego? - To tajemnica adwokacka - mówi. W rozmowie z reporterką TOK FM podkreśla, że apelacja od wyroku w ramach dobrowolnego poddania się karze to duże ryzyko. - Bo może być tak, że sąd odwoławczy zastosuje surowszą karę niż ta dotychczasowa - mówi adwokat. Sąd może na przykład odwiesić wykonanie kary i sprawca przemocy od razu trafi za kratki.

Ale to nie było pierwsze pobicie

Policjant siedział w areszcie od początku lutego do czerwca. Wylądował tam po pobiciu żony. Kobieta trafiła do szpitala cała spuchnięta i posiniaczona, m.in. ze złamanym nosem.

Zeznała w prokuraturze, że myślała, iż lutowej awantury nie przeżyje. Jak wynikało z ustaleń śledczych, pobicie z lutego nie było jednak pierwsze. Wcześniej też zdarzały się podobne incydenty. Rodzina ma troje kilkuletnich dzieci, m.in. ze względu na to sąd w czerwcu, wydając wyrok, postanowił dać jej szansę.

Dobrowolne poddanie się karze i apelacja

Apelacje od wyroku, które zapadają w ramach dobrowolnego poddania się karze, to rzadkość, choć jak przyznają sędziowie, czasami się zdarzają. W tej chwili trwają prace nad zmianą Kodeksu postępowania karnego, by taką możliwość ukrócić.