tytul_zwiazek
tytul_zwiazek
logo_forum
Statystki odwiedzin
OkresWizytOdsłon
Wczoraj 109 240
Ostat tydzień 1398 3573
Ostat. dwa tyg. 3149 8123
Ostat. miesiąc 6203 15597
Ostatni rok 95047 236960
Razem 1961282 4253937
Minister Janik przypomniał sobie o policjantach
  • Policjanci

    Wczoraj, 7 września (19:26)

    Niezręcznie mi o tym pisać. Kiedyś byłem ich "nadzorcą". Żyją nadal tacy, którzy uważają, że dobrym, a pewnie i nie brakuje sądzących wręcz przeciwnie. Takie jest życie, jestem z tym pogodzony. Ale nadal mam sympatię i szacunek do tego zawodu. Nie ma bowiem państwa bez policji, a policjant jest codziennym świadectwem siły i kompetencji państwa, jego wydolności i sposobu traktowania obywateli.

    Zdjęcie ilustracyjne /policja
    Zdjęcie ilustracyjne
    /Policja

    Ostatnio mamy nagromadzenie przypadków, które świadczą, że nie jest z tym najlepiej. W Bydgoszczy młody człowiek zatrzymywany przez policję wyciągnął policjantowi broń z kabury i go postrzelił, przy dość tchórzliwym - jak donoszą świadkowie -  zachowaniu partnerki policjanta z patrolu. Inaczej było w Rudzie Śląskiej, gdzie agresywnego pacjenta demolującego sale szpitalne, interweniujący policjanci postrzelili śmiertelnie. W Gorzowie policjanci strzelali (w plecy) do chorego psychicznie, który młotkiem demolował samochody. Rok temu przebojem internetu była interwencja policjantów z Bytowa, którzy usiłowali założyć kajdanki kierowcy, który jechał za szybko. Wszyscy widzieli, jak  zatrzymywany opędza się przed dwójką młodych funkcjonariuszy, nie chcąc poddać się opresyjnemu traktowaniu.

    Wszystkie te przypadki (i - podejrzewam - kilkanaście innych, które nie przedostały się do publicznej wiadomości) świadczą o amatorszczyźnie policjantów. Ale najgorzej świadczą o ich przełożonych, którzy uważają, że nic się nie stało, że na tle tysięcy poprawnych interwencji, to przypadki bez znaczenia. Uważam inaczej. Uważam, że to świadectwo złego systemu szkolenia i złej codziennej pracy z policjantem. Że w tej ostatniej jest za dużo rutyny, za dużo lekceważenia funkcjonariusza. Że ten nisko opłacany, nieszkolony, rozliczany wyłącznie z ubóstwianej przez niektórych zwierzchników statystyki człowiek, zaczyna tracić poczucie sensu i społecznej misji swojej roboty.

    Świadczy o tym zupełnie inna statystyka. Co roku z własnej ręki i służbowej broni samobójstwo popełnia kilkunastu policjantów. Na ogół młodzi ludzie - trzydziestokilkuletni, mający za sobą kilka lat służby, z niezłymi wynikami. Nie wytrzymują presji przełożonych (z badań wynika, że skarży się na to co trzeci policjant), poniżeni przez wynagrodzenie, powaleni biurokracją i statystyką, jako jedynym kryterium ich pracy (skarży się na to co drugi). Widzący mizerię własnej służby (nadal trzeba przynosić własny papier do drukarek, jeśli są sprawne) i porównujący ją z beemkami, którymi jeździ ich przełożony. Nierozumiejący pokrętnych zasad polityki awansowej. Oto komendant wojewódzki idzie z Lublina na Śląsk (drugi pod względem ważności garnizon w kraju), potem do Warszawy, a potem wraca do Lublina. Jak go tam w Lublinie mają szanować?  A bez szacunku dla przełożonych nie ma policji. Szacunek, a strach to różnica.

    Przeciążeni pracą. W Policji co dziesiąty etat nie jest obsadzony. Ale gdyby nie to, nie starczyłoby na nagrody i na awanse, a nawet obowiązkowe świadczenia materialne. Do tego dochodzi opinia publiczna. Utrzymuje się na wysokim poziom poczucie bezpieczeństwa obywateli, ale maleje prestiż społeczny policjanta. Jesteśmy wobec nich coraz bardziej surowi. Oni to czują. I znikąd poparcia i oparcia. A rzucić się tego nie da, bo rynek pracy jest, jaki jest.  Zostaje desperacja albo olewactwo. Obydwa wyjścia do luftu.

    Krzysztof Janik



Czytaj więcej na http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/krzysztof-janik/blogi/news-policjanci,nId,1496635#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

  • Policjanci

    Wczoraj, 7 września (19:26)

    Niezręcznie mi o tym pisać. Kiedyś byłem ich "nadzorcą". Żyją nadal tacy, którzy uważają, że dobrym, a pewnie i nie brakuje sądzących wręcz przeciwnie. Takie jest życie, jestem z tym pogodzony. Ale nadal mam sympatię i szacunek do tego zawodu. Nie ma bowiem państwa bez policji, a policjant jest codziennym świadectwem siły i kompetencji państwa, jego wydolności i sposobu traktowania obywateli.

    Zdjęcie ilustracyjne /policja
    Zdjęcie ilustracyjne
    /Policja

    Ostatnio mamy nagromadzenie przypadków, które świadczą, że nie jest z tym najlepiej. W Bydgoszczy młody człowiek zatrzymywany przez policję wyciągnął policjantowi broń z kabury i go postrzelił, przy dość tchórzliwym - jak donoszą świadkowie -  zachowaniu partnerki policjanta z patrolu. Inaczej było w Rudzie Śląskiej, gdzie agresywnego pacjenta demolującego sale szpitalne, interweniujący policjanci postrzelili śmiertelnie. W Gorzowie policjanci strzelali (w plecy) do chorego psychicznie, który młotkiem demolował samochody. Rok temu przebojem internetu była interwencja policjantów z Bytowa, którzy usiłowali założyć kajdanki kierowcy, który jechał za szybko. Wszyscy widzieli, jak  zatrzymywany opędza się przed dwójką młodych funkcjonariuszy, nie chcąc poddać się opresyjnemu traktowaniu.

    Wszystkie te przypadki (i - podejrzewam - kilkanaście innych, które nie przedostały się do publicznej wiadomości) świadczą o amatorszczyźnie policjantów. Ale najgorzej świadczą o ich przełożonych, którzy uważają, że nic się nie stało, że na tle tysięcy poprawnych interwencji, to przypadki bez znaczenia. Uważam inaczej. Uważam, że to świadectwo złego systemu szkolenia i złej codziennej pracy z policjantem. Że w tej ostatniej jest za dużo rutyny, za dużo lekceważenia funkcjonariusza. Że ten nisko opłacany, nieszkolony, rozliczany wyłącznie z ubóstwianej przez niektórych zwierzchników statystyki człowiek, zaczyna tracić poczucie sensu i społecznej misji swojej roboty.

    Świadczy o tym zupełnie inna statystyka. Co roku z własnej ręki i służbowej broni samobójstwo popełnia kilkunastu policjantów. Na ogół młodzi ludzie - trzydziestokilkuletni, mający za sobą kilka lat służby, z niezłymi wynikami. Nie wytrzymują presji przełożonych (z badań wynika, że skarży się na to co trzeci policjant), poniżeni przez wynagrodzenie, powaleni biurokracją i statystyką, jako jedynym kryterium ich pracy (skarży się na to co drugi). Widzący mizerię własnej służby (nadal trzeba przynosić własny papier do drukarek, jeśli są sprawne) i porównujący ją z beemkami, którymi jeździ ich przełożony. Nierozumiejący pokrętnych zasad polityki awansowej. Oto komendant wojewódzki idzie z Lublina na Śląsk (drugi pod względem ważności garnizon w kraju), potem do Warszawy, a potem wraca do Lublina. Jak go tam w Lublinie mają szanować?  A bez szacunku dla przełożonych nie ma policji. Szacunek, a strach to różnica.

    Przeciążeni pracą. W Policji co dziesiąty etat nie jest obsadzony. Ale gdyby nie to, nie starczyłoby na nagrody i na awanse, a nawet obowiązkowe świadczenia materialne. Do tego dochodzi opinia publiczna. Utrzymuje się na wysokim poziom poczucie bezpieczeństwa obywateli, ale maleje prestiż społeczny policjanta. Jesteśmy wobec nich coraz bardziej surowi. Oni to czują. I znikąd poparcia i oparcia. A rzucić się tego nie da, bo rynek pracy jest, jaki jest.  Zostaje desperacja albo olewactwo. Obydwa wyjścia do luftu.

    Krzysztof Janik



Czytaj więcej na http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/krzysztof-janik/blogi/news-policjanci,nId,1496635#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

    Policjanci
    Wczoraj, 7 września (19:26)

Niezręcznie mi o tym pisać. Kiedyś byłem ich "nadzorcą". Żyją nadal tacy, którzy uważają, że dobrym, a pewnie i nie brakuje sądzących wręcz przeciwnie. Takie jest życie, jestem z tym pogodzony. Ale nadal mam sympatię i szacunek do tego zawodu. Nie ma bowiem państwa bez policji, a policjant jest codziennym świadectwem siły i kompetencji państwa, jego wydolności i sposobu traktowania obywateli.
 
    Ostatnio mamy nagromadzenie przypadków, które świadczą, że nie jest z tym najlepiej. W Bydgoszczy młody człowiek zatrzymywany przez policję wyciągnął policjantowi broń z kabury i go postrzelił, przy dość tchórzliwym - jak donoszą świadkowie -  zachowaniu partnerki policjanta z patrolu. Inaczej było w Rudzie Śląskiej, gdzie agresywnego pacjenta demolującego sale szpitalne, interweniujący policjanci postrzelili śmiertelnie. W Gorzowie policjanci strzelali (w plecy) do chorego psychicznie, który młotkiem demolował samochody. Rok temu przebojem internetu była interwencja policjantów z Bytowa, którzy usiłowali założyć kajdanki kierowcy, który jechał za szybko. Wszyscy widzieli, jak  zatrzymywany opędza się przed dwójką młodych funkcjonariuszy, nie chcąc poddać się opresyjnemu traktowaniu.

    Wszystkie te przypadki (i - podejrzewam - kilkanaście innych, które nie przedostały się do publicznej wiadomości) świadczą o amatorszczyźnie policjantów. Ale najgorzej świadczą o ich przełożonych, którzy uważają, że nic się nie stało, że na tle tysięcy poprawnych interwencji, to przypadki bez znaczenia. Uważam inaczej. Uważam, że to świadectwo złego systemu szkolenia i złej codziennej pracy z policjantem. Że w tej ostatniej jest za dużo rutyny, za dużo lekceważenia funkcjonariusza. Że ten nisko opłacany, nieszkolony, rozliczany wyłącznie z ubóstwianej przez niektórych zwierzchników statystyki człowiek, zaczyna tracić poczucie sensu i społecznej misji swojej roboty.

    Świadczy o tym zupełnie inna statystyka. Co roku z własnej ręki i służbowej broni samobójstwo popełnia kilkunastu policjantów. Na ogół młodzi ludzie - trzydziestokilkuletni, mający za sobą kilka lat służby, z niezłymi wynikami. Nie wytrzymują presji przełożonych (z badań wynika, że skarży się na to co trzeci policjant), poniżeni przez wynagrodzenie, powaleni biurokracją i statystyką, jako jedynym kryterium ich pracy (skarży się na to co drugi). Widzący mizerię własnej służby (nadal trzeba przynosić własny papier do drukarek, jeśli są sprawne) i porównujący ją z beemkami, którymi jeździ ich przełożony. Nierozumiejący pokrętnych zasad polityki awansowej. Oto komendant wojewódzki idzie z Lublina na Śląsk (drugi pod względem ważności garnizon w kraju), potem do Warszawy, a potem wraca do Lublina. Jak go tam w Lublinie mają szanować?  A bez szacunku dla przełożonych nie ma policji. Szacunek, a strach to różnica.

    Przeciążeni pracą. W Policji co dziesiąty etat nie jest obsadzony. Ale gdyby nie to, nie starczyłoby na nagrody i na awanse, a nawet obowiązkowe świadczenia materialne. Do tego dochodzi opinia publiczna. Utrzymuje się na wysokim poziom poczucie bezpieczeństwa obywateli, ale maleje prestiż społeczny policjanta. Jesteśmy wobec nich coraz bardziej surowi. Oni to czują. I znikąd poparcia i oparcia. A rzucić się tego nie da, bo rynek pracy jest, jaki jest.  Zostaje desperacja albo olewactwo. Obydwa wyjścia do luftu.

    Krzysztof Janik



Czytaj więcej na http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/krzysztof-janik/blogi/news-policjanci,nId,1496635#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefo      

    Policjanci
    Wczoraj, 7 września (19:26)

    Niezręcznie mi o tym pisać. Kiedyś byłem ich "nadzorcą". Żyją nadal tacy, którzy uważają, że dobrym, a pewnie i nie brakuje sądzących wręcz przeciwnie. Takie jest życie, jestem z tym pogodzony. Ale nadal mam sympatię i szacunek do tego zawodu. Nie ma bowiem państwa bez policji, a policjant jest codziennym świadectwem siły i kompetencji państwa, jego wydolności i sposobu traktowania obywateli.
 
    Ostatnio mamy nagromadzenie przypadków, które świadczą, że nie jest z tym najlepiej. W Bydgoszczy młody człowiek zatrzymywany przez policję wyciągnął policjantowi broń z kabury i go postrzelił, przy dość tchórzliwym - jak donoszą świadkowie -  zachowaniu partnerki policjanta z patrolu. Inaczej było w Rudzie Śląskiej, gdzie agresywnego pacjenta demolującego sale szpitalne, interweniujący policjanci postrzelili śmiertelnie. W Gorzowie policjanci strzelali (w plecy) do chorego psychicznie, który młotkiem demolował samochody. Rok temu przebojem internetu była interwencja policjantów z Bytowa, którzy usiłowali założyć kajdanki kierowcy, który jechał za szybko. Wszyscy widzieli, jak  zatrzymywany opędza się przed dwójką młodych funkcjonariuszy, nie chcąc poddać się opresyjnemu traktowaniu.

    Wszystkie te przypadki (i - podejrzewam - kilkanaście innych, które nie przedostały się do publicznej wiadomości) świadczą o amatorszczyźnie policjantów. Ale najgorzej świadczą o ich przełożonych, którzy uważają, że nic się nie stało, że na tle tysięcy poprawnych interwencji, to przypadki bez znaczenia. Uważam inaczej. Uważam, że to świadectwo złego systemu szkolenia i złej codziennej pracy z policjantem. Że w tej ostatniej jest za dużo rutyny, za dużo lekceważenia funkcjonariusza. Że ten nisko opłacany, nieszkolony, rozliczany wyłącznie z ubóstwianej przez niektórych zwierzchników statystyki człowiek, zaczyna tracić poczucie sensu i społecznej misji swojej roboty.

    Świadczy o tym zupełnie inna statystyka. Co roku z własnej ręki i służbowej broni samobójstwo popełnia kilkunastu policjantów. Na ogół młodzi ludzie - trzydziestokilkuletni, mający za sobą kilka lat służby, z niezłymi wynikami. Nie wytrzymują presji przełożonych (z badań wynika, że skarży się na to co trzeci policjant), poniżeni przez wynagrodzenie, powaleni biurokracją i statystyką, jako jedynym kryterium ich pracy (skarży się na to co drugi). Widzący mizerię własnej służby (nadal trzeba przynosić własny papier do drukarek, jeśli są sprawne) i porównujący ją z beemkami, którymi jeździ ich przełożony. Nierozumiejący pokrętnych zasad polityki awansowej. Oto komendant wojewódzki idzie z Lublina na Śląsk (drugi pod względem ważności garnizon w kraju), potem do Warszawy, a potem wraca do Lublina. Jak go tam w Lublinie mają szanować?  A bez szacunku dla przełożonych nie ma policji. Szacunek, a strach to różnica.

    Przeciążeni pracą. W Policji co dziesiąty etat nie jest obsadzony. Ale gdyby nie to, nie starczyłoby na nagrody i na awanse, a nawet obowiązkowe świadczenia materialne. Do tego dochodzi opinia publiczna. Utrzymuje się na wysokim poziom poczucie bezpieczeństwa obywateli, ale maleje prestiż społeczny policjanta. Jesteśmy wobec nich coraz bardziej surowi. Oni to czują. I znikąd poparcia i oparcia. A rzucić się tego nie da, bo rynek pracy jest, jaki jest.  Zostaje desperacja albo olewactwo. Obydwa wyjścia do luftu.

    Krzysztof Janik



Czytaj więcej na http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/krzysztof-janik/blogi/news-policjanci,nId,1496635#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

tytul_szukaj
tytul_zegar
04:00:07
tytul_kalendarz
Marzec 2019
Pn Wt Śr Cz Pt So Nd
        123
45678910
11121314151617
18192021222324
25262728293031
tytul_zwiazek
mapka
tytul_zwiazek
galeria
tytul_zwiazek
Jak oceniasz dotyczasowe deyzje Komendanta Głównego Policji?
Dobrze
Źle
Nie mam zdania
dzielnik


ZW NSZZ P - 11 maja 1990 roku, jeden dzień po ogłoszeniu i wejściu w życie uchwalonej w dniu 6 kwietnia 1990 r. ustawy o Policji, Sąd Wojewódzki w Warszawie postanawia wpisać NSZZ P do rejestru związków zawodowych!